Rzuć wszystko i jedź z nami w Bieszczady! 2 terminy wyjazdów w wersji PREMIUM jedziemy w małej grupie, bez nocnych przejazdów; śpimy w Facebook to codzienna kopalnia różnych ogłoszeń. Sporo szumu robią te dotyczące pracy. Jeśli treść wychodzi poza oczekiwania, bardziej niż pewne, że zainteresuje tłumy. A kiedy zaczyna Bieszczady. Miejscowość – Czarna. 13-17 września. Zajazd pod Czarnym Kogutem. Będziemy zakwaterowani w bardzo klimatycznym i urokliwym pensjonacie z zaledwie 15 miejscami noclegowymi. Do dyspozycji będą elegancko urządzone pokoje z łazienkami a miejscowa kuchnia zaserwuje Wam trzy posiłki dziennie. Czasami warto rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, zwłaszcza jeśli wyjeżdżasz z #LudzmiASBiRO! Bądź z nami NA ŻYWO W czwartek 14 lipca o Tracimy ten flow w wykonywaniu rzeczy dla nas ważnych. Czasem nawet mam poczucie, że to nie ja rządzę swoim życiem, a właśnie te wszystkie rozpraszacze, które o nas walczą. To teraz my powalczymy z nimi. Wyrwij/wyloguj się. W tytule widzisz Bieszczady, ale to nie o Bieszczady mi chodzi. Po prostu się wyrwij. Bieszczadzkie Połoniny Nie ma najmniejszego sensu opisywać bieszczadzkich szlaków, ścieżek przyrodniczo-historycznych czy tras wycieczkowych, już tyle o tym napisano. W każdym sklepiku, kiosku, w budce przy wejściu na szlak lub schronisku dostaniemy za niewielkie pieniądze mapy i przewodniki z opisanymi wszystkiego czego potrzebujemy. W Bieszczadach niewiele jest miejsc naprawdę 10 piosenek o Bieszczadach. 1. Bieszczadzkie ścieżki – Andrzej Mróz. 2. Po prostu wyjedź w Bieszczady – Wojciech Młynarski. 3. Bieszczady – Jacek Kaczmarski. 4. Zielone wzgórza nad Soliną – Wojciech Gąsowski. Te dwie rzeczy są wspaniałe osobno, ale razem "smakują" jeszcze lepiej. Książka przenosi nas do świata smacznej wegetariańskiej kuchni, do świata niesamowitych smaków, zapachów i magicznych miejsc. Myślę, że stwierdzenie: "Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady" nabierze teraz jeszcze mocniejszego znaczenia". Bieszczady to idealne miejsce do spędzenia wyjątkowych chwil z dala od miejskiego zgiełku. W Orlej Zatoce g warantujemy wypoczynek i niezapomniane wspomnienia. Dokładamy również wszelkich starań, aby nasze domki spełniały wymagania i oczekiwania wszystkich klientów. Szczegóły oferty znajdą Państwo poniżej, zapraszamy! Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady - sposób na odpoczynek w górach. Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady! Bieszczady jawią się wielu z nas jako bardzo spokojne, oderwane od rzeczywistości i cywilizacji miejsce, gdzie można uciec od zgiełku i cieszyć się wolnym czasem. Rzeczywiście osoby, które podróżowały po Bieszczadach, chwalą dIoP. Jak głosi popularne stwierdzenie, każdy z nas ma czasem ochotę rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady. No właśnie, dlaczego akurat tam? Skąd wzięły się te Bieszczady, jako wzorzec swego rodzaju idylli, miejsca pełnego szczęśliwości, spokoju i beztroski? To region Polski znajdujący się w południowo-wschodniej części naszego kraju, grupa dwóch górskich pasm w łańcuchu Karpat. Okolica ta słynie z pięknej przyrody, która potrafi zapierać dech w piersiach. Już po samych zdjęciach oraz filmach możemy zaniemówić, przyglądając się bogactwu spotykanych tam roślin, jednak dopiero na żywo odkrywamy prawdziwe piękno tych cudów natury. Jak nietrudno się domyślić, wciąż pozostajemy pod urokiem Bieszczad, które zrobiły na nas piorunujące wrażenie i z pewnością pozostaną w naszej pamięci na długo. To miejsce, do którego zdecydowanie chce się wracać, w którym chce się być bez względu na nastrój, porę dnia czy pogodę. To wyjątkowe miejsce, w którym czas płynie wolniej, a wszystkie dotychczasowe troski odchodzą na drugi plan. Jezioro Solińskie Z pewnością wiele osób, które dużo słyszały o Bieszczadach i pragną wybrać się w podróż do tej malowniczej krainy, zastanawia się, co można tam robić. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednorodna, ponieważ wszystko zależy od tego, jaką formę odpoczynku oraz zwiedzania preferujemy. Osoby, które uwielbiają poznawać piękno otaczającej je natury, z pewnością nie będą się w Bieszczadach nudzić. Nie brakuje tutaj cudownych miejsc, które tylko czekają na ich odkrycie. Jednym z nich jest bez wątpienia Jezioro Solińskie, po którym mieliśmy przyjemność przepłynąć się kajakiem. To ciekawa forma rozrywki połączona z obserwacją cudownej przyrody i rozkoszować się palącym słońcem. Sam zbiornik retencyjny ma ciekawą historię, z którą warto się zapoznać. Ma powierzchnię około 22 km² i stanowi największy zbiornik w naszym kraju, którego pojemność równa jest aż 472 mln m³. Jezioro charakteryzuje się niezwykle rozwiniętą linią brzegową i obfituje w liczne zatoczki. Bieszczadzka Kolejka Leśna Z atrakcji, które na nas czekały, możemy wyróżnić również przejazd Bieszczadzką Kolejką Leśną. Możliwe jest zorganizowanie przejazdu na zamówienie, a kolejka dostępna jest zarówno dla grup zorganizowanych, jak i turystów indywidualnych. Do wyboru są dwie trasy, które z pewnością zrobią ogromne wrażenie nie tylko na dorosłych, ale również na dzieciach. Już na samym początku zafascynował nas wygląd zabytkowej stacji kolejowej. Bardzo klimatyczne miejsce na pewno urzeknie każdego zwiedzającego. Małe, cudowne wagoniki zapewniły wyjątkowy komfort jazdy, podczas której miało się wrażenie, że znajdujemy się w istnym raju. Tak, jakby cywilizacja tutaj nie dotarła, czuć było pierwotne piękno i moc natury, która otaczała nas z każdej strony. Tę atrakcję polecamy każdemu jako obowiązkowy punkt wyprawy w Bieszczady. Zapewniamy, że zarówno starsi, jak i młodsi uczestnicy przejazdu będą bardzo zadowoleni. Smerek Dużą frajdę sprawiło nam również wejście na Smerek- szczyt, którego potoczna nazwa jest bardziej znana niż ta zapisywana na mapach, czyli Wysoka. Szerokie panoramy widokowe zapierają dech w piersiach. Człowiek ma wrażenie, że znalazł się na krańcu świata, we włosach czuje wiatr, powiew spokoju, ciszy i ukojenia. Stąd można wybrać się szczytami masywu aż do słynnej Połoniny Wetlińskiej, do której dotrzemy po ok. 2 godzinach marszu. Warto wybrać się w to miejsce dla niepowtarzalnych widoków, których nie odtworzą żadne zdjęcia oraz nagrania. Podsumowując: Bieszczady to istny cud natury, który wciąż pozostaje nieodkryty przez tak wiele osób. A szkoda, bo osoby, które nie miały przyjemności obcowania z tą cudowną, bujną naturą nawet nie wiedzą, ile tracą. Wszystko jest jednak do nadrobienia, dlatego jeżeli jeszcze wahacie się i zastanawiacie, gdzie spędzić swój wakacyjny odpoczynek, śmiało polecamy malowniczy region Polski, który niezmiennie zaskakuje swoim pięknem. Gwarantujemy, że nikt nie będzie się nudził i każdy znajdzie rozrywkę odpowiednią dla siebie, a cudowne krajobrazy pozostaną w pamięci na zawsze. Cisza, spokój, bogata roślinność i czas, który na chwilę się zatrzymuje - czy można pragnąć czegoś więcej? A jak już zobaczysz Bieszczady to koniecznie zobacz Słowacki Raj, czyli pomysł na niesamowity weekend w górach! Zobacz więcej Święta Bożego Narodzenia oferty - na co zwrócić uwagę planując święta w górach? Na co zwrócić uwagę jeśli planujemy wyskoczyć do urokliwej górskiej wioski, agroturystyki czy popularnego kurortu? Czytaj dalej... Majówka w górach - sprawdź gdzie warto pojechać! Tegoroczny długi weekend wypada wyjątkowo korzystnie, dlatego każdemu, kto szuka pomysłu na zagospodarowanie wolnych dni, przedstawiamy najlepsze propozycje na spędzenie majówki w górach. Czytaj dalej... To prawda, że daleko... To prawda, że - jak już - to na dłużej... Bowiem z Wielkopolski na Podkarpacie, niestety nie jest blisko. Jest to jednak z pewnością niepowtarzalna wyprawa, a widok Bieszczad na długo pozostaje w pamięci. W naszej rubryce Niezbędnik turysty rzadko opisujemy miejsca oddalone o setki kilometrów. Co więcej, to chyba jedyny taki przypadek, gdzie zachęcamy do odwiedzenia miejsc położonych na drugim krańcu naszego pięknego kraju. Tym razem jednak warto. Bieszczady, to miejsce niezwykłe, jeszcze odrobinę pominięte przez cywilizację, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Choć i tam dociera coraz bardziej i nie wszystkim się to podoba... Jeśli więc dysponujecie kilkoma dniami wolnego jeszcze tego lata, to zachęcamy do wyjazdu w Bieszczady. Nie koniecznie muszą to być od razu góry, choć widok z Tarnicy czy zapory na Solinie jest jedyny i niepowtarzalny. W przypadku najwyższego szczytu Bieszczad trzeba jednak nieco wytrwałości i kondycji. Co jeszcze warto zobaczyć? Po pierwsze wspaniałą starówkę w Przemyślu, mieście królewskim i dwóch religii, jak się je nazywa. Tam mieszczą się dwie katedry rzymsko-katolicka i obrządku bizantyjsko-ukraińskiego. Przepiękny widok rozpościera się z Kopca Tatarskiego (z monumentalnym Krzyżem Zawierzenia) na usytuowane niżej miasto i okolice. Warto też zobaczyć Zamek Kazimierzowski oraz krajobraz, jaki tworzy San na tle starego miasta. Oczywiście dla odważnych i chłonnych wrażeń z "tamtego" świata Przemyśl przewiduje wycieczkę podziemiami. Pozostając w klimacie zamków nieodzownym jest odwiedzenie zamku w Krasiczynie, który wciąż żyje tragicznymi wydarzeniami, które dotknęły rodzinę Krasickich. Jest to przepiękny odrestaurowany, choć tylko w części obiekt, jedyny tego rodzaju obiekt w Europie. Nieodzownym jest zajrzenie do Sanoka i obejrzenie tamtejszego skansenu, który robi naprawdę ogromne wrażenie. Jego obejrzenie w całości, to ładnych kilka godzin wędrówki pomiędzy starymi cerkwiami, kościołami, domkami drewnianymi z okresu od XVII do XX w. Oczywiście wyjazd w Bieszczady, to wspomniana Solina. Przepiękne widoki i niezwykła zapora... Na ten temat napisano i powiedziano wiele. Teraz czas to zobaczyć na własne oczy. Pamiętajcie jednak, w długie weekendy jest tam naprawdę tłoczno i jest problem z parkingami. A na koniec jeszcze raz wisienka na torcie – Tarnica, najwyższy szczyt Bieszczad. Wędrówka ciężka i długa, tym bardziej, że po drodze nie ma żadnych schronisk. Warto więc zabrać odpowiednią ilość wody i jedzenia. To ostatnie chwile by zobaczyć te góry przed całkowitą ingerencją człowieka i zalaniem turystów, których już w tych rejonach coraz więcej. Choć udogodnienia dla zmęczonych turystów dotarły i tam. Zatem, nie zastanawiajcie się. W drogę i w Bieszczady! Lubimy z mężem podróżować i wykorzystujemy każdą okazję, żeby zakosztować tego niezwykłego smaku „bycia w drodze”. Długi weekend czerwcowy przypadający w okresie Bożego Ciała postanowiliśmy spędzić w najbardziej odległym punkcie Polski (patrząc z perspektywy naszego miejsca zamieszkania, czyli Poznania), a więc w Bieszczadach. Dlaczego padło na góry? A dlaczego właściwie Bieszczady, a nie Karkonosze albo Tatry? Powodów było kilka. Po pierwsze dłuższe wakacje w tym roku planujemy nad ciepłym morzem, a zatem chcieliśmy też trochę się powspinać, a nie tylko byczyć na plaży. Lubimy aktywnie spędzać czas, dla nas życie bez sportu to życie bez smaku. No może dla mnie, ale mąż stara się nadążyć i chwała mu za to 😉 Kolejnym argumentem przemawiającym za podróżą w tak odległy zakątek Polski był fakt, że jesienią zeszłego roku wyskoczyliśmy już na kilka dni na wschód Polski i byliśmy oczarowani. Zaczęliśmy doceniać rodzimą przyrodę. Coś się w nas odblokowało i coraz bardziej zachwycamy się pięknem naszego kraju. Już nie ma w nas tego kompleksu, że tylko w odległych częściach świata są piękne miejsca, krajobrazy itd. Piękno jest wszędzie i cudownie jest eksplorować zarówno te dalsze, jak i bliższe krańce świata. Oboje lubimy góry i wejście nawet na niewysoki szczyt ma dla nas jakiś taki symboliczny, magiczny wymiar. Z góry świat wygląda inaczej. Człowiek widzi drogę, którą przeszedł, wie co było przyjemne, co męczące. Ale przestaje dzielić drogę na „lepszą i gorszą”. Wchodzenie staje się celem samym w sobie. Kiedy już jesteś na szczycie – owszem ma to posmak „nagrody”, jest satysfakcja, radość i poczucie spełnionej misji, ale tak naprawdę sama droga ma największy Sens. Wspólny marsz, podziwianie krajobrazu, rozmowa, cisza. Wszystko to, czym jest wspólna wędrówka. Zdecydowaliśmy się także akurat na Bieszczady, ponieważ nigdy wcześniej tam nie byliśmy. Karkonosze odwiedzaliśmy często zarówno w dzieciństwie, jak i wspólnie. Tatry są bliskie szczególnie mojemu sercu, Janek dopiero zaczął je poznawać. A w Bieszczadach nie było nigdy wcześniej żadne z nas. Wspólne odkrywanie czegoś nowego ma niezwykły smak przygody! No i last, but not least – Bieszczady zawsze kojarzyły mi się z taką jakąś magią, metafizyką, przestrzenią, w której człowiek odnajduje spokój, harmonię etc. Taki jest często przekaz ludzi, którzy te góry znają i kochają. Czy to rzeczywiście prawda? Bieszczadzki spokój Moim zdaniem – i tak i nie. Tak, ponieważ góry w ogóle mają w sobie coś niezwykłego. Tym czymś, co trudno opisać słowami jest według mnie bliskość natury. Po prostu. Jesteśmy jej częścią, ale wielu ludziom w codzienności zdarza się o tym zapominać. Mnie też się zdarzało. I wtedy, gdy jechałam w góry – przez kilka dni mogłam napawać się kontaktem z naturą. Dziś kontakt z naturą zapewniam sobie regularnie biegając po pobliskim lesie. Czy kontakt z Bieszczadami czymś się różnił? Oczywiście, że krajobrazy były piękne, zachwycające, urzekające. Czułam się tam cudownie. Ale nie powiem, że to magia Bieszczad. Tak – to magia Bieszczad. Ale to też magia Tatr. To magia lasu po drugiej stronie mojej ulicy. To magia śpiewu ptaków w parku w centrum miasta. To magia Życia. Dostrzegania tego, co nas otacza. Człowiek, który w codzienności zapomina o tym, by dać sobie przyzwolenie na dostrzeganie piękna wokół – albo po prostu – nie koncentruje się na tym, co go otacza, bo jest tak bardzo zajęty własnymi myślami, sprawami do załatwienia itp. – może faktycznie odnaleźć w Bieszczadach namiastkę spokoju, harmonii, wyciszyć się. Odnaleźć zaginiony element. Ale jeżeli będzie potrafił zrobić to tylko podczas 3-dniowego urlopu, a na co dzień wróci do starych wzorców – nie odczuje dużej różnicy. Dzisiaj wiem, że prawdziwy spokój i harmonia płyną z Obecności. Idąc ulicą – idę ulicą – widzę drzewa, widzę kwiaty – i potrafię zachwycić się nimi tak samo, jak niezwykłymi gatunkami endemitów, które widzę na bieszczadzkiej połoninie 🙂 Warto dawać sobie na co dzień taką możliwość. Bo dlaczego nie? Wiem, że umysł podpowiada – nie masz czasu, czas, czas, czas! Ale kurde – umyśle drogi – gdzie dostrzegasz stratę tego twojego ukochanego, ubóstwianego czasu? Co zmieni dziesięć minut wpatrywania się w krajobraz podczas podróży tramwajem? Dużo zmieni 😉 Wybierając krajobraz zamiast smartphona można poczuć różnicę. Takie drobne zmiany zmieniają życie na lepsze. Na bardziej żywe. Bo jesteś obecny. Nie chce broń Boże umniejszać Bieszczadom. Zachwyciliśmy się nimi i na pewno tam wrócimy! Ale ten tekst tak naprawdę nie jest o weekendzie spędzonym w górach, ale o mocy dostrzegania tego, co Tutaj, obok nas. O cieszeniu się z tego, co dzieje się Teraz, czyli w jedynej dostępnej rzeczywistości. Wiem o czym mówię. Jeżeli nie potrafimy koncentrować się na obecności w codzienności, jeżeli nie praktykujemy tzw. uważności, czy jak wolisz mindfulness – to zwyczajnie nie cieszymy się z tego, co mamy. Wiele czasu w swoim życiu tak funkcjonowałam. Jeszcze kilka lat temu byłam na górskim szlaku tylko przez jakiś czas, a przez wiele godzin wędrówki – rozmyślałam, rozpamiętywałam, błądziłam po zakamarkach umysłu i odczuwałam napięcie. I powiem Wam szczerze – zmiana, wdrożenie codziennej uważności do życia – to najważniejsze, co dotychczas zrobiłam i uczę się tego każdego dnia. Życie jest niesamowite, płynie w każdej sekundzie, warto je dostrzegać na co dzień. Pięknie było w Bieszczadach, pięknie jest w Poznaniu, pięknie będzie nad morzem. I wbrew pozorom nawet w pędzącym mieście możemy doświadczyć chwil spokoju i równowagi. Bo spokój jest w nas. A natura może nam pomóc to dostrzec… Aktywność Sądzę, że kolejnym niezwykle istotnym elementem, który sprawia, że wiele osób w górach odnajduje spokój i radość – jest fakt, że spędzają czas aktywnie FIZYCZNIE. Człowiek, który spędza większość część swojego tygodnia przy biurku, a później na kanapie przed telewizorem, czy komputerem – wyjeżdżając w góry, spacerując po nich – odnajdzie ogromną radość i prawdopodobnie poczuje ulgę. Kurcze… nareszcie ciało dostało tlen, który bywa towarem deficytowym. Świeże powietrze. Krew zaczęła szybciej krążyć. A natlenienie organizmu jest ważniejsze niż jakikolwiek pokarm. Ruch to życie, ruch to przepływ energii. Bez niego stajemy się martwi za życia. Bez iskry. Bez wdzięczności. Bez radości i umiejętności dostrzegania piękna, w tym co się wydarza. Nie byłabym sobą, gdybym z całego serca nie poleciła wszystkim regularnego wysiłku fizycznego. Polecam! 🙂 Oczywiście to, że spędzam kilka godzin w tygodniu na aktywności fizycznej nie jest tym samym, co intensywne wędrowanie po górskich szczytach przez kilka godzin dziennie. Przez te kilka dni intensywnego chodzenia poczułam się lepiej zakorzeniona w ciele, jeszcze bardziej w harmonii ze światem, niż na co dzień. Ale to oznacza tylko jedno – warto, a w moim odczuciu – trzeba ćwiczyć ciało (najlepiej codziennie), żeby być w kontakcie ze sobą. Z życiem. Redukujemy stres, odpuszczamy napięcie, wychodzimy (choć na chwilę!) z egotycznego umysłu. A to sprawia, że jesteśmy zwyczajnie spokojniejsi, radośniejsi. Cisza Zdecydowanie ogromną zaletą Bieszczad jest fakt, że nie są jeszcze aż tak zatłoczone, jak np. Karkonosze, czy Tatry. Oczywiście nie można też generalizować, bo to, że w Tatrach możemy zetknąć się z tłumami pieszych turystów zmierzających w kierunku Morskiego Oka, albo utknąć w kolejce na Giewont za panią w japonkach.. hue hue hue 😉 nie oznacza, że nie ma w nich miejsc, w których turystów jest zdecydowanie mniej. Trudniejsze pod względem kondycyjnym (ale też technicznym) trasy są zwykle odsiane od przypadkowych osób i spotykamy tam tylko prawdziwych górskich wariatów 😉 w pozytywnym oczywiście tego słowa znaczeniu! W Bieszczadach natomiast mało jest schronisk, niewiele punktów sprzedaży górskich gadżetów, czy innych typowo turystycznych przestrzeni, a co za tym idzie – na szlakach też jest w miarę swobodnie. Choć na wycieczce na Tarnicę ludzi było sporo. Później natomiast, gdy zmierzaliśmy szczytami połonin przez kolejno Halicz i Rozsypaniec – było już zdecydowanie niewielu turystów. Brak schronisk (albo schroniska bez prądu) uważam za minus. Uwielbiam usiąść przy szklance kakao przed górską chatką i wpatrywać się w widoki. Ale siedzenie na kamieniu i popijanie herbaty z termosu też ma swój urok 🙂 W Bieszczadach jest cicho. Jest magicznie. Jest cudownie. Ale nie zapominajmy proszę o tym, że ta magia wydarzać się może każdego dnia. Na początek choć przez chwilę. Dajmy szansę zaistnieć tej magii w naszym życiu. Na spacerze w lesie, w parku, czy choćby ulicą wzdłuż szpaleru drzew. Dostrzeżmy tę magię. Bądźmy obecni, nie w umyśle tylko tam, gdzie jesteśmy. I nie – nie musimy od razu rzucać wszystkiego i wyjeżdżać w Bieszczady. Chociaż jeśli chcesz… 😉 Na koniec mam dla Was jeszcze mały smaczek, w postaci cytatu o ciszy z „Potęgi Teraźniejszości” Tolle’ego: „Każdy dźwięk rodzi się z cieszy, z powrotem w ciszę umiera, a dopóki trwa, otoczony jest ciszą. To dzięki niej istnieją dźwięki. Jest ona nieodłączną, lecz nieprzejawioną częścią każdego dźwięku, każdej nuty czy piosenki, każdego słowa. Nieprzejawione gości w tym świecie jako cisza. Właśnie dlatego mówi się, że nic z tego świata nie jest tak jak ona Bogu podobne. Wystarczy, że poświęcisz jej uwagę. Nawet podczas rozmowy zauważaj pauzy między słowami, krótkie chwile milczenia, następujące po kolejnych zdaniach. Gdy sobie uświadamiasz ich istnienie, rośnie w tobie wymiar cichego bezruchu. Kiedy skupiasz się na ciszy, siłą rzeczy cichniesz w sobie. Cisza na zewnątrz, bezruch wewnątrz. Wniknąłeś w Nieprzejawione.” Dodam jeszcze, że postanowiliśmy z mężem w pełni skorzystać z możliwości regeneracyjnych, jakie daje taki wypad górski i zrobiliśmy sobie całkowity detoks od telefonu i Internetu. Okazało się, że nie jest to absolutnie żaden problem, co uważam za sukces 😉 Nie jesteśmy uzależnieni! 😀 Polecam. Cztery muzyczne sceny, warsztaty, zajęcia jogi i bliskość natury. Goadupa Festival już w lipcu! Goadupa Festival w Bieszczadach w tym roku organizuje swoją ósmą edycję i patrząc jak rośnie i prężnie się rozwija, możemy spodziewać się jeszcze piękniejszych i niezapomnianych wrażeń. Wydarzenie jest dla tych, którzy pragną oderwać się od własnej codzienności i chcą przenieść się na kilka dni w świat, w którym potrzeby duszy i serca stają na pierwszym miejscu. Festiwal odbywa się w Bieszczadach, w jednej z najpiękniejszych krain w Polsce. Kiedyś mekka hipisów, artystów i zbłąkanych wędrowców, dziś kultowe miejsce na mapie Polski, które koniecznie trzeba odwiedzić przynajmniej raz w życiu. W tym roku Goadupa oferuje jeszcze więcej atrakcji, bo tym razem muzyka zabrzmi na aż czterech scenach. Main stage z psychedelic trance, Chill&Groove, dla poszukiwaczy dubowych, etnicznych chillujących klimatów, poprzetykanych setami techno, Zen Canyon z „dojrzałą elektroniką” oraz niespodzianka dla wszystkich fanów wydarzenia: Life stage, na której usłyszycie psychodeliczne odsłony space rocka, jazzu, stonera czy hip hopu. Oprócz muzyki czekają tez na was warsztaty duchowe, kursy rozwoju osobistego, zajęcia jogi, żonglerki czy masaże. Sprawdzcie poniżej obszery lineup tego wydarzenia! Bilety są już dostępne na naszej stronie, Aes Dana (FR), Algorika (FR), Atan (PL), Atmos (SE), Bartech (PL), Braincell (CH), Deliriant (RSA), Diksha (BR), Ditch (PL), Dzida (PL), Eclipse Echoes (BR), Ejczka (CZ), Etnica (IT), Havaya (PL), Hypnoxock (ES), JediMaster (PL), Jot (PL), Kino OKO (PL), KodaKade (PL), Lunatix (PL), Mabeat (PL), Maiia 303 (RU), Meff (PL), Mysterion (ARG), Nanoplex (UK), Neutron (UK), Nois (PL), Nozyo (PL), Ochen (PL), Pleiadians (IT), Praecox (PL), Psique (BR), Sabretooth (UK), Silicon Sound (FR), Solar Spectrum (CH), Tek (SE), Tetrasound (UK), Toxic (ES), Trip (PL), Vlastur (GR), Will O Wisp (ARG), Wyrx (PL), Zloj (SE), Abu (PL), Abyss (PL), Antek (USA), Arayan (PL), Arma (PL), Asphodel (PL), Bladzinsky (PL), Ben Coda (UK), Bongo (PL), CJ Art. (PL), Damon (PL), DJ Ipcress (UK), Dominorr (PL), Dub Therapist (PL), Dubseed (PL), Elf (PL), Epix (PL), Etnica in Dub (IT), Green Beats (ES), Hemisphere (PL), Halfred (IT), Invoker (PL), Jan III Faza aka Fonix (PL), Johannes Regnier (FR), Jurek Przeździecki aka Epi Centrum (PL), Kjub (PL), Kuczer (PL), Iacchus (UK), Land Switcher (FR), Maiia (RU), Mainliner (PL), Marion (PL), Matured Structure (UK), Mistic (PL), Panda on the bamboo tree (PL), Parvati in Dub (GR), Paul Kwitek (PL), Primal (PL), Red Sun Rising (PL), Sin (PL), Space Boy (PL), Styropian (PL), Tara Putra (DE), Tween (PL), Yaos (PL), Zoe (PL) Polub na Facebooku: Nie przegap